poniedziałek, 15 maja 2017

Dziura - czyli jak to się robi na Mokotowie

Dziś krótko, acz treściwie.
Mokotów, ul. Rostafińskich; nieduża choć w godzinach szczytu dość uczęszczana "przelotowa" ulica między Ochotą a Mokotowem.
Od ponad tygodnia jadąc w stronę Mokotowa, dojeżdżając do ul. Boboli wita nas taka myśl konstruktorska naszych zmyślnych drogowców. Niepłytka dziura, z dziarsko wbitym patykiem, okrytym zieloną kamizelką przymocowaną bodaj recepturką. Zmyślność ta dech w piersi zapiera nie tylko spacerującym, ale także (co gorsza) przejeżdżającym w jej pobliżu.
Ale dość żartów. Prawda jest taka, że śmieszne to nie jest. Po ponad tygodniu kamizelka jest bardziej szarobrązowa niż zielona, co oznacza, że nie jest tak widoczna jak na początku. Nie muszę nikomu mówić, że Rostafińskich do najszerszych ulic nie należy, w niektórych miejscach, przy zaparkowanych na poboczu samochodach przejeżdża się niejednokrotnie prawie na przysłowiową "gazetkę". Sama nie raz widziałam, jak prawie dochodziło do bliższego "poznania" wspomnianego tworu z nadjeżdżającym samochodem. Szczęście w tej sytuacji jest takie, że w większości kierowcy pokonują tę ulicę z przepisową lub mniejszą niż dozwolona prędkością. I pewnie tylko dzięki temu owa myśl konstruktorska jeszcze nie leży.
Leży za to działanie władz odpowiedzialnych za wspomnianą fuszerkę. Ciekawe co na to gmina? ZDM? Czy uznano to za zakończoną naprawę?
Ile trzeba czekać na załatanie tej i wielu innych dziur na tej ulicy? Aż coś się stanie?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz